Spotkanie pierwsze – „Zachód słońca”

Jak narysować światło? Jak naszkicować powiew wiatru? Czy da się unieśmiertelnić odbicie słońca na falach niespokojnej wody?

Do wzięcia udziału w tym warsztacie nie potrzebujecie wiele. Wystarczy przed warsztatem przygotować sobie kartki papieru (różny rozmiar, różna faktura i grubość, nie muszą być czyste). Najważniejsze, by znaleźć sobie wygodne i ciche miejsce.

Johann Barthold Jongkind, „Zachód słońca, port w Antwerpii”, 1868
Akwaforta, sucha igła, papier japoński
W zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie

Jak narysować światło? Jak naszkicować powiew wiatru? Czy da się unieśmiertelnić odbicie słońca na falach niespokojnej wody? To pytania podobne do tych, które zadajemy artystom i artystkom i jednocześnie, zadanie sztuki: niemożliwe uczynić trochę bardziej możliwym.

Tymczasem Johan Barthold Jongkind uwiecznia zachód słońca w porcie w Antwerpii. Holender przyjeżdża do belgijskiego miasta. Niestety, nie wiemy, o której godzinie słońce kładło się wtedy do snu. Jaka to była pora roku? Co czuł wtedy czterdziestodziewięcioletni artysta? Czy naszkicował, a potem, na podstawie szkicu, wyrył w płycie tę kompozycję – bo potrzebował pieniędzy? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że wyprzedził w tej wizjonerskiej, kipiącej swobodą kompozycji najsłynniejszego impresjonistę, Claude’a Moneta. Monet dopiero za sześć lat, czyli w 1874 roku, namaluje swoją „Impresję. Wschód słońca”.

Ten kultowy obraz, o którym mówi się, że zapoczątkował impresjonizm, powstanie w porcie w Hawrze, na północnym wybrzeżu Francji. Nazwa belgijskiej Antwerpii, uwiecznionej przez Jongkinda na akwaforcie, została zapisana w prawym dolnym rogu w wersji francuskojęzycznej, a nie niderlandzkiej: Nie Antverpe, ale Anvers. Miasto, przez wieki wyrywane sobie przez Hiszpanów, Francuzów i Holendrów, w młodości Jongkinda znalazło się w granicach nowopowstałego państwa belgijskiego. A sam Jongkind? Kim był ten holenderski emigrant w Paryżu? Czy jego morskie pejzaże były bardziej francuskie czy holenderskie?

Zachód słońca jednak nie jest polityczny. Pomyślmy o tej akwaforcie, zapominając o granicach państw. Praca nad nią zaczęła się od pracowitego wyrycia i wytrawienia w metalowej płycie gęsto usianych kresek tworzących tę scenę portową. Powstałe zagłębienia wypełniono tuszem drukarskim, a następnie przyciśnięto doń papier japoński.

Na delikatnym arkuszu, o wysokości niemal 16 centymetrów i długości niemal 24 centymetrów, widzimy okrągłą tarczę słońca, tylko obwiedzioną konturem, pustą w środku i niezakreskowaną. Otaczające ją, pozornie chaotyczne linie, tworzą złudzenie masywu chmur na niebie i rozedrganych fal na wodzie. Bardziej materialne, solidne, wydają się bryły łodzi: trzech żaglowców po prawej stronie słońca oraz małej łódki z wiosłującą postacią, po lewej stronie. Na linii horyzontu majaczą ciemnawe budynki.

Na krawędziach widać obrys grafiki i wtłoczony w papier odcisk metalowej płyty. To, obok artystycznego efektu zamknięcia kompozycji, także przyziemny dowód na to, że grafika faktycznie powstała z odbicia płyty na papierze, a nie jest, na przykład, współcześnie skopiowana. To ważne dla muzealników czy osób kolekcjonujących sztukę: dzięki odciskowi płyty wiedzą oni, że mają w rękach oryginalną, niepowtarzalną planszę. I choćby powstało ich sto, każda jest oryginałem, równym obrazowi czy rzeźbie.

Lekkie rozedrganie linii fal i chmur zawdzięczamy wyrafinowanej technice suchej igły: artysta, ryjąc w metalowej płycie, nie zmiata drobnych opiłków, ale pozwala im nasiąknąć czarnym tuszem przy pokryciu płyty farbą drukarską. Dociśnięty papier oddaje to, zróżnicowane i delikatne, odbicie opiłków, dając efekt miękkiej, nieco rozlanej kreski. Od linii horyzontu słońce dzieli już niewiele. Jongkind chowa szkicownik. Udało mu się uchwycić zmienną grę światła, chmur i wody. Dziś nie będzie już pracował.

Grafika „Zachód słońca, port w Antwerpii” powstała w 1868 roku. W roku 1920 zakupił ją polski kolekcjoner, Feliks „Manggha” Jasieński. Z jego zbiorów trafiła do Muzeum Narodowego w Krakowie, gdzie znajduje się do dziś. Praca znalazła się na wystawie „Nieznany impresjonizm. Manet, Pissarro i im współcześni”, pokazywanej w 2020 roku w Centrum Kultury ZAMEK w Poznaniu.

WĄTKI / TEMATY / HASŁA ODNOSZĄCE SIĘ DO PRACY

O czym jest impresjonizm? Wrażenia w sztuce, nastroje, zmienności – tak charakterystyczne i typowe dla przyrody oraz zmiennej pogodowo aury. Światło słoneczne wędrujące po widnokręgu w różny sposób oświetla ziemię. Inaczej świeci, gdy jest zima, inaczej gdy jest lato. Jeżeli mamy wschód słońca, gwiazda jest jeszcze stosunkowo nisko, powoli się wspina ku zenitowi, coraz bardziej ogrzewając przestrzeń. Możemy tego doświadczyć np. latem, gdy wybierzemy się w bezchmurny dzień na łąkę, parkową ławkę albo na plażę, jeśli mamy do tego sposobność. Przypomnij sobie, jak w słoneczny, lipcowy dzień intensywnie ogrzewasz sobie policzki i czoło. To musi być gorące, żarzące słońce, takie, w które lepiej nie spoglądać. To doświadczenie może być bolesne. Innym razem, na przykład popołudniu, albo pod wieczór, gdy słońce zmierza już ku zachodowi, nabiera bardziej czerwonych barw. Promienie słoneczne są coraz bardziej letnie, przyjemnie osiadają na twoim czole albo ramieniu, powoli przesuwają się, by po jakimś czasie zgasnąć.

Grafika powstała z wykorzystaniem papieru japońskiego. To specyficzny materiał, którego ciekawą fakturę, różną od zwykłej kartki papieru z pewnością byś doświadczył, gdybyś mógł ją dotknąć. Papier jest bardzo wdzięcznym materiałem. Można na nim malować, rysować, odbijać szablony. Można ugniatać, tworzyć rzeźby albo inne tekturowe obiekty. Cała sztuka origami, japońska zresztą, opiera się na właściwym zgniataniu papieru. Weź kartkę, nie musi być czysta, może być zapisana, ważne byś mógł jej powtórnie teraz użyć. Wykorzystaj tę chwilę na to, by zrobić z nią cokolwiek ci się marzy. Nikt nie patrzy, możesz więc ją porwać, zgnieść w drobny mak albo zarysować jej powierzchnię ołówkiem lub długopisem. Ta czynność może oddawać Twój aktualny nastrój. Być chwilowym świadectwem twojego samopoczucia. Jeśli postanowisz ją po prostu pognieść, to poproszę Cię, byś ją teraz na jakiejś prostej powierzchni wyprostował. Wygładź dłonią, doświadczaj przy tym zróżnicowanej faktury. Każde z powstałych zagięć, rys, nieregularności może być potraktowane jak trójwymiarowy rysunek. Na przykład zatoki albo morza, po którym płyną statki, łódki, barki. Jeśli byłeś delikatny, łaskawy dla swojej kartki, może powstał obraz łagodnego akwenu. Jeśli jednak wykonałeś radykalne ruchy, niewykluczone, że jest sztorm.

Każde dzieło sztuki to historia, opowieść, która jest wprost dana przez artystkę/artystę, lub dopiero na nas czeka. Możemy ją stworzyć, wymyślić – pretekstem, początkiem dla nas może być właśnie sztuka. Ja lubię opowiadać i słuchać historii. Nawet tych najdziwniejszych. Jongkind narysował w lewym dolnym rogu kontury kształtu przypominającego łódkę. Na nim znajdują się dwie osoby. Prawdopodobnie są to mężczyźni, ale tego nie możemy być pewni. Jedna postać siedzi, druga wyprostowana trzyma w rękach wiosło. I tutaj zaczyna się zabawa. Wymyślcie, kim są te postaci? Skąd i dokąd płyną? Dlaczego dopiero teraz, czyli o zachodzie słońca? Czy coś przewożą? I czy aby na pewno tylko złowione ryby?

Światło, jego malowniczość, wydobywanie różnych barw, nasycenie, koncentracja na przedmiocie – to wszystko było badane przez wprawionych w podglądaniu świata artystów i artystki. Impresjoniści bazowali na wrażeniach, chwilowych stanach, momentach, które mogą zupełnie zmienić ogląd rzeczy w mgnieniu oka. Zmieniające się światło pewne rzeczy uwypukla, inne przyćmiewa. Tę zmienność nauczono się oddawać w sztuce.

Tagi

chwilaimpresjemomentnastrójpogodasłońcewrażenia

Podziel się z nami

Wymyślcie, kim są wiosłujące postaci uwiecznione przez Jonginda?
Skąd i dokąd płyną?
Dlaczego dopiero o zachodzie słońca?
Czy coś przewożą?
I czy aby na pewno tylko złowione ryby?

Wymyślcie, kim są wiosłujące postaci uwiecznione przez Jonginda? Skąd i dokąd płyną? Dlaczego dopiero o zachodzie słońca? Czy coś przewożą? I czy aby na pewno tylko złowione ryby?

Wrażenia z warsztatu